2020

hamlet

Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie

Na podstawie “Hamleta” Williama Szekspira w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka oraz idei i fragmentów tekstów Stanisława Wyspiańskiego (Studium o “Hamlecie”, Śmierć Ofelii).

“W Polsce zagadką Hamleta jest to: co jest w Polsce – do myślenia”. To słowa Stanisława Wyspiańskiego z gorączkowo pisanego przez kilka dni Studium o „Hamlecie” – niezwykłego dzieła, będącego źródłem inspiracji dla wielu polskich reżyserów. Wyspiański zawarł w nim swoją fascynację fenomenem teatru, miłość do genialnego tekstu oraz wielkie pragnienie rozczytania go tak dotkliwie, aby wstrząsnąć sumieniami swoich rodaków.

Reżyser Bartosz Szydłowski sięga po Hamleta i czyta najsłynniejszy dramat Szekspira poprzez świat idei Stanisława Wyspiańskiego, zawarty w Studium…, czy w Wyzwoleniu. Wyspiański umierał na Polskę małostkową, egocentryczną, zaklętą w sloganach narodowości. Sięgał do Hamleta, bo widział w nim zmagania polskiego inteligenta, który stawał przeciwko światu kłamstw, triumfalnego rechotu, grotesce, która z kategorii estetycznej, stała się kategorią opisu realnego świata. Polski Hamlet współczesny to Hamlet czasów postprawdy. Ostatni samotnik przyzwoitości.

„Graj Hamleta, gdziekolwiek zechcesz w Polsce. Wszędzie twe słowa: fałsz, kradzież, szelmostwo, będą szelmostwo, fałsz, krzywdę oznaczać! I wołać zemsty!”

Autor: William Szekspir / Stanisław Wyspiański
Choreografia: Dominika Knapik
Przekład: Stanisław Barańczak
Scenariusz: Piotr Augustyniak, Bartosz Szydłowski
Reżyseria: Bartosz Szydłowski
Scenografia i kostiumy: Małgorzata Szydłowska
Dramaturgia: Piotr Augustyniak
Muzyka: Dominik Strycharski
Reżyseria światła: Marcin Chlanda
Multimedia: Dawid Kozłowski
Inspicjent: Anna Wójcicka
Producent: Bartosz Jelonek

Zdjęcia: Bartek Barczyk

Recenzje

"Hamlet" jest zawsze wyzwaniem. Dla Bartosza Szydłowskiego sztuka jest zadaniem artystycznym, misją społeczną. W "Hamlecie" wystawionym w Teatrze im. Juliusza Słowackiego ów uniwersalno-doraźny potencjał został jeszcze wzmocniony. Powstał "Hamlet" polityczny, pełen dylematów, pozbawiony jednoznacznych odpowiedzi, "Hamlet" rozpięty pomiędzy wizualną ponadczasowością a ideologicznym czy raczej filozoficznym napięciem. W przedstawieniu padają pytania największej wagi: o wolność jednostki, prawo do samodzielnych decyzji, a także, co wybrzmiewa być może najmocniej, o sytuację człowieka myślącego indywidualnie, w każdym razie starającego się tak myśleć, w rzeczywistości ulepionej z mód, póz, liczmanów i figur retorycznych. Nieprzypadkowo intelektualnym partnerem dla Szekspira jest w krakowskim spektaklu Stanisław Wyspiański. Jego "Studium o "Hamlecie"" to była rzecz o Polsce. Każdej Polsce, także tej współczesnej. Fortynbrasowy wyraz zasmucenia i zdumienia. Tak to teraz wygląda? Nie ma niczego więcej?

Szydłowski wyreżyserował w moim przekonaniu swoje najlepsze przedstawienie. Przemyślane, konsekwentne i odważne, zarówno w podejściu do legendy Szekspira, jak i w ocenie współczesności. Ważne, że wszystko to i tak tylko przyczynek do dyskusji, którą wraz z Piotrem Augustyniakiem, tą krakowską współczesną „wdową po Wyspiańskim”, obaj prowadzą, zarówno z myślą Wyspiańskiego, jak i rzeczywistością. Robią to fascynująco i miejscami odkrywczo. Wypada tylko pogratulować.

Bartosz Szydłowski czyta "Hamleta" przez Stanisława Wyspiańskiego, zmęczonego narodowymi sloganami rewolucjonistę, którego wielu wspomina dziś wtedy, kiedy im wygodnie (Wyspiański tymi wspomnieniami zapewne by gardził). Podstawą spektaklu jest Studium o "Hamlecie", rozprawa z 1904 roku, stworzona po spotkaniu z aktorem Kazimierzem Kamińskim, który poprosił Wyspiańskiego o pomoc w interpretacji tytułowego bohatera. Szydłowski i dramaturg Piotr Augustyniak mówią o rozpadzie świata, w skali mikro i makro. Hamlet-inteligent (Marcin Kalisz), z niekończącym się ciągiem myśli, buntownik z jedną nogą w grobie, jedyny uczciwy, ma przeciwko sobie cały naród - i polski i duński. Kłamców i hipokrytów.

Świetny spektakl Bartosza Szydłowskiego w krakowskim Teatrze im. Słowackiego pokazuje, co zrobiliśmy z niepodległością. „W Polsce zagadką Hamleta jest to: co jest w Polsce – do myślenia" – napisał Stanisław Wyspiański w „Studium o Hamlecie". Współtworzy ono scenariusz przedstawienia, bo też historia duńskiego księcia zawsze krytycznie diagnozowała polską rzeczywistość. Tak też jest teraz, gdy spektakl Bartosza Szydłowskiego wpisuje się w galerię najważniejszych inscenizacji szekspirowskiej tragedii po 1989 r.

Gonitwa myśli i pomysłów rozsadziła tego "Hamleta". Szczątki, które oglądamy przez dwie godziny, bywają efektowne, ale też niedomyślone i wiodące donikąd. Nie mam pretensji do Bartosza Szydłowskiego o to, że nie zrobił „Hamleta” po bożemu, co często sprowadza się do mniej lub bardziej udanego streszczenia dramatu. Tu nie chodziło o sprawne opowiedzenie historii księcia duńskiego, ale o pokazanie w serii obrazów świata, który jest „kością wyłamaną w stawie”. Naszego oczywiście świata, bo, jak pisał Wyspiański, „»Hamlet” jest o tym, co dziś w Polsce – do myślenia”. Nawiasem mówiąc, choć na afiszu obok Szekspira widnieje Wyspiański, w spektaklu jego rozważania o „Hamlecie” istnieją szczątkowo.

Odtwórz wideo